środa, 10 lutego 2010

Twórcza męka.

  Odchodzili w blasku księżyca... Śnieżyca uspokoiła się, a wicher przestał dąć w tej części świata. Chmury rozpełzły się po krystalicznym nieboskłonie a gwiazdy co rusz błyszczały i wydawały się bliższe. Pachniało uczuciem i namiętnością, a najwyższe uniesienia wisiały tuż obok. Ona spojrzała na niego, a on na nią. W ich oczach było coś z głębokiego pożądania. Widzieli tylko siebie, a cały świat nie istniał. Jeszcze kilka kroków, już niemal byli tam gdzie złączyli by się na zawsze w nierozerwalnej miłości... Schodzili jednak powoli akcentując tą chwilę. Chcielibyście, co nie kurwa?

  Dominik łapał z trudem powietrze klęcząc zaraz za progiem. Pani Jeziora stała powyżej i paliła go wzrokiem. Było w tym jednak coś podniecającego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz