czwartek, 4 lutego 2010

Eia!

  Blady blask księżyca tylko w niewielkim stopniu rozjaśniał mrok letniej nocy. Piaszczyste wybrzeże niewielkiego jeziora niemal tworzyło jedność wraz ze słabo pulsującą taflą wody. Było jednak na tyle jasno by ujrzeć pulsowanie nie tylko wody, a i ciała. Będąc szczerym to nawet dwóch ciał, a spełniając obowiązek w pełni dwóch wspaniałych, kobiecych ciał. Zważając na swoją płeć dodam również, że całkowicie nagich, ekstremalnie kuszących i po dantejsku gorących.

  Jedna z nimf tylko na chwilę, mogącą wydawać się wiecznością wyłoniła się z erotycznej plątaniny ciał. Jej włosy zafalowały kiedy odchyliła głowę do tyłu, a świetle refleksy przeszyły inspirujące zdarzenie na wylot. Ciało Pani Jeziora zalśniło na tle nie tak bardzo odległych zagajników sosnowych pachnących żywicą i świeżością. Na twarzy wymalował się obraz rozkoszy, oczy wypełniły się błyskiem i pozaziemską energią, uniesione ręce przepłynęły pośród srebrzących się włosów i dopiero po pierwszej fali, nie tylko tej wzbudzonej lekkim powiewem powoli opadały. Cykl znów zaczął się powtarzać, każdym razem inny, dostojniejszy, a zarazem prozaiczny. Ponownie zachwycenie przebiło całe ciało, a nieopanowane, ba zniewalające uczucie spełnienia pomieszało zmysły. O nie, nie był to jednak koniec, pełne ozonu powietrze pobudzało jeszcze bardziej, pomagało przełamywać granice ustalone przed sekundami, wydające się nie do pokonania były przeskakiwane z gracją, której nie powstydziłaby się baletnica. Złączone w miłosnym akcie łabędzie głowy, skąpane w świetle zachodzącego słońca, kiedy horyzont zamyka królewski błękit zmącony czerwienią wieczornego nieba mają mniej fascynacji i finezji niż princessy pożądania, odwieczne władczynie chłopięcych serc, a ostatecznie nawet uosobienia Magna Mater! Nie pytajcie więc o słowa, bo te nie mają na tyle mocy magicznej by przedstawić i nakreślić wspaniałość tego dzieła sztuki. Ciała ponownie połączyły się w jedność, dłonie pomknęły przed siebie, rozpalone spojrzenia, ruchy pełne pożądania i niezaspokojenia! Usta znów się spotykają, tylko na chwilę, mimo że przed nimi wieczność, szukają coraz to większego nakładu przyjemności. Jest, niewiele niżej, znów niesłyszące uszy i niewidzące oczy! Bo po co widzieć, nie trzeba słyszeć, przecież to serce wie co należy! To fantazja kontroluje każdy ruch! Szaleństwo wyznacza granice!

  Nie zapominajmy jednak o roli języka...

  Spokojnie falujące powietrze rozdarł krzyk. Niebiosa otwarły się, a chmury uciekły daleko, za horyzont. Pełne gwiazd sklepienie wskazało drogę. Ziemia zadrżała, lasy złożyły ukłon odwiecznej potędze. Przepędzony kupidyn ostrzył grot gdzieś pod słaniającym się drzewem. Nikły uśmiech na jego ustach nie mówił nic. Kobiecy orgazm powiedział znacznie więcej.

  -To był dobry dzień-powiedziała spoglądając w krystaliczną taflę jeziora. Szczery uśmiech nie znikał z jej twarzy kiedy najnowsze obrazy wstępowały na tron pośród wspomnień. Jednak jak to ze wspomnieniami bywa, wszystkie wracają. Bez wyjątków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz