niedziela, 25 kwietnia 2010

"The 7th Day Of July 1777"



"Psy, kiedy wyją w pełnię,
Też tęsknią za tą wyspą..."


  Był to dzień słoneczny, żar bezkresny lał się z nieba. Niemal jak dziś... Ani jedna chmura czy obłok nie przesłaniała majestatu wrót błękitnych. Niemal jak dziś... Orzeźwiający i spokojny w swojej naturze wiatr smagał lekko i wyważenie okolicę, nadając letni wydźwięk wszystkiemu wokół. Niemal jak dziś... Był to dąb potężny, wiele przebył dni podobnych temu, ale i arktycznych, mrocznych czy pełnych grozy mu nie brakowało. Gałąź jego zdobił już tylko jeden liść, zielony, witalny i piękny w swej naturze. Stare drzewo było przywiązane do tego uroku, traktowanego jakby z ojcowskim uczuciem. Magia ta była rzeczywista jednak liść już dawno nie zdobił suchej i nieatrakcyjnej kory drzewa. Co więcej, nigdy nie rozkoszował sobą obumierających konarów. Tak jak zawsze i dziś...
  Pochód podążał wiekowym szlakiem. Droga ta wiodła właśnie pośród tych drzew, które zieleniły się wiosną uroczą i napawały przechodnia większą jeszcze radością. Jednak powiem bez wahania, że grupa ta nie potrzebowała niczego już więcej. Równy więc i majestatyczny dalej szlak wiódł odwiecznym kamieniem nad sam klif. Tam właśnie, gdzie bryza rozwiewa wszelki kunszt stylistyczny, daje nową energię i swój wkład w równanie 1+1=1.
  Zbocze pełne złocistych i z rzadka obmywanych niegroźnymi falami skał obrastały niskie trawy aż po horyzont poprzecinane tylko zagajnikami i pojedynczymi ostańcami natury. Ci strażnicy właśnie wypatrywali swojej chwili i odpowiedniego momentu, pewni, że nastąpi. Nie dziś to za tysiąc lat. Liście szumiały, trawy słaniały się tak wolno, że uchwycić nie trudno było każdy ruch i tchnienie. Kwitło. W końcu dotarli wszyscy do miejsca uroczystego. Dywan czerwony, zdobiony po bokach swoich złotymi wszywkami oraz srebrnymi przeszyciami prowadził jakby dalej, ponad ten wysoki brzeg, powyżej fal, a nawet chmur, które zjawiły się ułożone i w gościach. Rozmywały się w tym szaleńczym kroku wprost na zwieńczenie tego dywanu i utworzyły sobą schody wspaniałe, a kolejne promienie zabłysły odbite od turkusowego morza. Nikt jednak na te stopnie nie wstąpił.
  Dlaczego? Dlaczego...
  -Dlaczego mam siedzieć po prawej?- powiedziała ubrana w kremowo-malinową suknię kobieta do swojej bliskiej przyjaciółki. Później dożyły sędziwego wieku. Absolwent sławnej na świat akademii umarł samotnie nie zaznawszy ciepła czy sukcesu w życiu.
  Wszystkie miejsca były już zajęte. Równo stojące wzdłuż dywanu ławy, błyskotliwie i ze smakiem udekorowane podniosły serca i dusze. Oczy i spojrzenia podniesione już były, lecz nie podziwiały kwiatów i kokard wokół. Podziwiały Kwiat i Kokardę przed sobą. Portal drewniany w białych kolorach, obwiązany zielonymi pędami pełnymi liści i barwnych kwiatów zamykał się nad trzema głowami. Wieczorem tego samego wszystkie ulotnią się. Jedna cyklicznie, a dwie... zawładnie światem. Otóż pierwsza pojedna się z Odwiecznym i Niedoścignionym. Dwie zamknie w sobie stworzenie Odwiecznego i Niedoścignionego na wieki Wiecznego.
  Dominik siedział w swoim pokoju na piętrze. Gobelin tępo wpatrywał się na stół i jego dwa wyraźne, bo jedyne elementy. Jeden, statyczny i finezyjny skąpany był w wodzie. Zdobienie pustej butelki, bo w tej właśnie róża, o której mowa się znajdowała przywodziło na myśl skute lodem jezioro - gładkie i krystaliczne. Bo to bardzo proste, zdobienia nie było. Drugim była szklanica, a w niej przezroczysty płyn o wielkiej woni i uczuciu. Mimo, że wędrował między światami, a przeznaczeniem to nie kończył się. Pijak i szelma byłby uradowany jak narodzony właśnie. Błąd... Smak jego stawał się coraz bardziej słony, bo górski strumień tętnił życiem.
  Jedyny liść tej róży opadł na ławę. Zielony. Wspaniały. Był jednak jeden świat, w którym on wciąż zdobił boski kwiat. Ale ten świat nie istniał. I to nie jest błąd!
 
 

*Tytuł, a po prawdzie jego pełny wydźwięk:
King Diamond, utwór "The 7th Day Of July 1777"





"Psy, kiedy wyją..." - Andrzej Waligórski - "Wyspa" (wykonanie Grotowski, Zwierzchowska).

"a dwie... zawładnie światem" - i to nie jest błąd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz