poniedziałek, 1 marca 2010

Pióro nie sługa

Jako, że wciąż czekam na wynik ankiety "co zrobić ze swoim życiem" naskrobałem coś aby nie było tutaj tak pusto. Specjalnie dla Maćka, który się nie mógł rozczytać z twórczych notatek.
  Dzisiaj wyjątkowo nieosobowo, smutne przemyślenia życiowe. Pojawiające się postaci są całkowicie fikcyjne.



  [1]Srebrna łuna błyszczała wysoko, niebieski szal powiewał za wzgórzem. Goły grzbiet majestatycznie trwał na widnokręgu. Ciepła, letnia noc zbliżała dusze i istnienia. Artyzm skały sprzed lat przypominał o magii. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie wisielec na wątłej gałęzi.

  [2]Trzej muszkieterowie walczyli do rana. Proporce wyznaczały szlak bitewny. "Gdzie zatknę sztandar, to moje" syczało ponad przyłbicami rycerstwa. Oni walczyli za sprawę i wiarę, kochanki zostawili za plecami. Przysięga w powrót dumnie sławiła usta dzielnych wojaków. Dlaczego więc one wydały się za wariatów?

  [3]
Ostatni liść opadł z bukietu zeschłego
Pół litra opadło zwalając na kolana
To kwiaty takiego jednego
On nie wytrzyma z tym do rana

  [4]Nastała noc sromotna, ziemię trawiły ogniste deszcze. Czar osiadł na kamieniu i zaśmiał się raz jeszcze. Wiktor spojrzał nań ze smutkiem, organy w oddali zagrały elegię. Chłopiec rozmarzył się w dziewczynie, a wulkan buchał nadal. Kres miał nadejść świata, a on wciąż ***. Lecz ona nie miała go w umyśle, inny zbawiał jej serce, a on zapłakał znów i umarł po raz kolejny. Modlitwę smutną złożył na jej łonie. Nie zauważyła jego wielkiej mocy, tylko spała kurwa dalej, tej ostatniej nocy...


   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz