środa, 6 stycznia 2010

Biesiada trwa.

-Jak ty się naprawdę nazywasz?- zapytał jeden z siedzących nieopodal pochłaniaczy piwa.  -Ja? Ja jestem Cyc, przecież wiesz. Pijesz przecież, cholera jasna, moje zdrowie po raz setny chyba!- odpowiedział bez wyraźnego zabarwienia karczmarz. Pewnie dlatego, że i jego twarz od dłuższego czasu traciła regularnie barwę. -Ale tak naprawdę... Przecież jak cię z łona matczynego, hic, wyciągali nie możność aby Cycem nazwali.- dodał biesiadnik -Otóż, druhu mój drogi, imię moje nie jest dostępne wszystkim, znają je jedynie nieliczni, a i ci nie kwapią się wieszczyć na prawo i lewo... Dlaczego? Bo sam nie wiem kim tak naprawdę jestem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz