czwartek, 24 grudnia 2009

Zamieszanie w karczmie

Kilka identycznie odzianych białogłów krzątało się po głównej części oberży. Ty zaś, drogi wędrowcze musiałeś wynieść się do osobnego pomieszczenia, gdzie już zaprowadzono porządki. Broń Boże nie zapomniano podać ci kolejnego piwa, a karczmarz z lubością popatrzył, że nadal Ci smakuje.
Udało Ci się dosłyszeć, że do Cyca mają przybyć goście, a w szczególności dalsza rodzina, którą, co tu ukrywać, pamięta jakby przez mgłę...
Drzwi rozwarły się z hukiem i świstem, wilgotne powietrze napełniło każdy kąt tej przystani na granicy świadomości. Próg przekroczyli równym, zwartym krokiem skupiając spojrzenia wszystkich zasiadających za stołami jak i krzątających się z najróżniejszymi przyborami sprzątającymi i polerującymi.
Siedzieli już długą godzinę mówiąc szeptem i tylko pociągając z kufli. W końcu, kiedy już specjalnie wydzielona część oberży zapełniła się po brzegi, tajemniczy przybysze rozpoczęli rozprawiać o cudach i dziwach, które jakoby miały się wydarzyć lata temu w odległych krainach. Mówili malowniczo, rzekłbyś nie jak bajarze wędrowni lecz jak ludzie oczytani i błyskotliwi, a przystępni, bliscy i otwarci zarazem. Ty, drogi podróżniku, również co nieco słyszałeś o sprawach jakie poruszali odziani w ciemno-szare stroje wieszczyciele. Sprawy te bowiem każdemu żyjącemu na tym świecie znane były chociażby w odległych, przerobionych i fantastycznych wersjach... Każdy jednak słyszał o Tym, który zrodzony był w kraju piasku i gorąca, a poruszał pijących nektar na wysokich skalnych ostępach i tych, którzy z Lokim na ustach ciskali harpuny w cielska walczących o przetrwanie na lodowych ostępach Starego Kontynentu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz